© 2010 Paweł Lewczuk & Insecure. All rights reserved.

Zespół


Informacje osobiste

Kliknij odpowiednie zdjęcie, aby obejrzeć wybrany profil.

Wróbel Lewy Lewy Lewy

Biografia zespołu


Biografia to pewien początek, wszystko co po nim i tak aż do zakończenia. Najpiękniejsze biografie należą do zespołów ponieważ oprócz historii jest w nich muzyka. Wydawaćby się mogło, że wszystko zostało już zagrane. Każdy dźwięk choć raz popłynął z głośników, znalazł się w tabulaturze czy na pięciolinii. Być może każdy nowy zespół to po prostu odtwórca tego, co ktoś już kiedyś zrobił? Powtarzające się inspiracje, wpływy... Gdyby rzeczywiście tak było, oznaczałoby to, że muzyka umarła, jednak każdy kto potrzebuje jej by oddychać wie, że tak nie jest. My też jej potrzebujemy. Każdego dnia staramy się wyciągnać z niej to co najlepsze by opowiedzieć Wam własną historię.


Przypadkowe spotkanie

Wszystko zaczęło się od legionowskiego klubu „Piekarnia Cafe”. W lipcu 2008 roku wybrałem się tam na jeden z cotygodniowych koncertów. Bardziej niż na usłyszeniu zespołu zależało mi na spotkaniu ze starymi znajomymi. Po cichu liczyłem też, że wśród nich pojawi się Kuba Rososiński.
W tym czasie z nikim nie grałem. Dwa miesiące wcześńiej rozpadł się Nomad Soul, kolejny projekt, w którym uczestniczyłem. Mimo, że wiązałem z nim duże nadzieje brak czasu niektórych członków grupy doprowadził ostatecznie do pogrzebania dobrze zapowiadającego się zespołu. Miałem nadzieję, że jeśli spotkam Kubę to zgodzi się na kilka współnych sesji – bez planu, oczekiwań, dla zwykłej przyjemności by pograć z kimś poza samym sobą. Do dziś z uśmiechem na twarzy wspominam nasze spotkanie w „Piekarni Cafe”, zupełnie jakbym przywołał go myślami. Okazało się, że Kuba z nikim nie gra i będziemy mogli wspólnie pojammować.
Tego samego wieczoru, w tym samym klubie spotkałem Pawła Lewczuka (Lewy). Rozmowa niemal od razu zeszła na temat grania. Kiedyś działałem z Pawłem w dwóch projektach i gdy tylko usłyszałem, że chciałby znów gdzieś pośpiewać zaproponowałem by wpadł do mnie i Kuby na próbę. Od tej chwili, przynajmniej na razie, było nas już trzech. Zastanawiałem się nad kolejnym ogniwem zespołu, którym miał być ktoś, kto usiadłby za bębnami. Jak się niebawem okazało znów o wszystkim przesądził przypadek.


No to jedziemy

Pierwsze próby rozpoczęły się w sierpniu. Kiedy szedłem na jedną z nich w drodzę do sali spotkałem Michała Kubraka (Kubri), który ćwiczył na bębnach w tym samym pomieszczeniu gdzie mieliśmy grać z Kubą. Zapytałem czy nie znalazłby trochę czasu aby do nas wpaść. Zgodził się i mieliśmy zobaczyć się za parę dni. Tak też się stało. Ze wspólnego jammowania zaczęły wyłaniać się konkretne utwory. Siłą rzeczy, mimo braku sprecyzowanych planów zaczęliśmy działać jak zespół. Próby odbywały się z coraz większą regularnością i podczas jednej z nich pojawił się Paweł. Wbrew moim obawom, że nie będzie chciał zagrzać u nas miejsca na dłużej przychodził dalej i tak już zostało. Mimo braku basisty pracowaliśmy nad materiałem i w niedługim czasie udało nam się skończyć cztery utwory.
Niestety z powodu odmiennej wizji zespołu Kuba po czterech miesiącach opuścił kapelę. Zależało nam na tym by zespół, który w tym czasie nie miał jeszcze nazwy, szedł w stronę nu-metalowych brzmień z kolei Kuba widział wspólne granie jako coś o wydźwięku bardziej rockowych. Tym sposobem zostaliśmy bez drugiego gitarzysty. Poszukiwania nie trwały zbyt długo ponieważ okazało się, że człowiek na to stanowisko jest dosłownie pod samym nosem. I tak gitarzystą prowadzącym został Olaf Dubrawski (Cynic), w którego sali od początku odbywaliśmy próby.


Czy jest tu basista?

Od tej chwili cały projekt nabrał rozpędu a przynajmniej od strony strategiczno-technicznej. Systematycznie wymienialiśmy sprzęt by osiągać coraz lepsze brzmienie. Obniżyliśmy strój i chcąc nie chcąc za sprawą Olafa zmieniliśmy trochę muzyczną koncepcję zespołu. Pojawiły się też plany dotyczące przyszłej promocji. Niestety, mimo tych wszystkich plusów najbardziej cierpiał metariał. Kawałki powstawały bardzo wolno i wielokrotnie były zmieniane by ostatecznie część z nich została bezpowrotnie wyrzucona. Przy okazji coraz bardziej odczuwaliśmy brak basisty.
Nieoczekiwanie na horyzoncie pojawił się Bartek Kalista, którego znałem jeszcze z lat dzieciństwa. Okazało się, że gra na basie i kiedy zaproponowałem by do nas wpadł zgodził się bez zastanowienia. Z Bartkiem zagraliśmy kilka prób by ostatecznie stwierdzić, że to jednak nie jest to - nie ten styl gry.
W niedługim czasie po tamtych wydarzeniach odezwał się do nas Adam Niedbała (Ciastek). Pomimo tego, że jest gitarzystą zaproponował swoją kandydaturę na bas. Z Adamem znaliśmy się od dawna, a więc przyjęcie go do zespołu okazało się świetnym zabiegiem towarzyskim, ale nie do końca udanym w kwestii muzycznej. W tamtym czasie w wyniku wertowania słowników i zespołowej burzy mózgów z ust Lewego padła w końcu nazwa, która demokratycznie została przyjęta przez większość członków grupy – Insecure. I tak, zespół istniejący trochę ponad pół roku przestał być w końcu bezimienny.
Natłok obowiązków, a co za tym idzie brak czasu nie pozwalał Ciastkowi nadążyć za resztą składu i ostatecznie musieliśmy się z nim pożegnać po ośmiu miesiącach wspólnego grania.
Olaf bardzo szybko zaproponował Kubę Gajewskiego (Gruby) jako kolejnego kandydata do roli basisty. Zagraliśmy z nim dwie, może trzy próby i niestety w wyniku komplikacji rodzinnych Kuba musiał zrezygnować z dalszego grania w Insecure. Tym sposobem znów zostaliśmy bez basu, jednak nie tylko to było naszym problemem. W Insecure coraz bardziej narastało ciśnienie spowodowane ciągłymi przeróbkami materiału przez Olafa. Kolejne pomysły na utwory odbiegały od siebie stylistycznie i w pewnym momencie nie bardzo było wiadomo dokąd to wszystko zmierza. Podczas prób energia i chęć tworzenia coraz częściej ustępowały miejsca kłótniom i nie sprzyjającej graniu atmosferze.


Rozstania i powroty

Kilkumiesięczny zastój osiągnął swoje apogeum po dziewięciu miesiącach grania z Olafem w składzie. Zdecydowaliśmy, że w takim zestawieniu personalnym dalsze granie nie ma sensu i rozstaliśmy się z Olafem. Jak się okazało nie na długo. Podczas jednej z prób po tym wydarzeniu Olaf zaproponował, że mógłby grać w Insecure na basie. Cała sytuacja zaczynała być coraz bardziej groteskowa. Insecure powoli przypominał brazylijską telenowelę gdzie ciągle przewijają się ci sami aktorzy. Ostatecznie po rozważeniu wszystkich za i przeciw postanowiliśmy spróbować z Olafem w roli basisty. Jednocześnie zapadła decyzja o tym, że zaczynamy grać na jedną gitarę.
Pomysł okazał się być trafiony w dziesiątkę. Ze starego materiału wyciągneliśmy dwa utwory a po dwóch miesiącach dołączyliśmy do repertuaru sześć nowych numerów. Stylistyka zaczęła być w końcu coraz bardziej klarowna i zbliżona do tego, co od początku chcieliśmy osiągnąć. Wraz z rozwojem materiału odświerzyliśmy dawne plany promocyjne przymierzając się jednocześnie do zarejestrowania materiału.


Zróbmy to!

Pod koniec grudnia 2009 roku znaleźliśmy się w obiektywie Oli Burskiej podczas sesji zdjęciowej do przyszłego myspace’a, oficjalnej strony i albumu. Przed sesją, dzięki Ciastkowi udało się nakręcić krótki dokument o Insecure.
Kilka tygodni później nasz oficjalny MySpace wylądował w sieci, niestety wciąż bez muzyki. Nieustannie poprawialiśmy nasze numery co nie pozwalało skupić się na nagrywaniu. Kiedy w końcu udało się zamknąć osiem kawałków byliśmy gotowi. Kolejne sesje w domowym studiu Olafa zdawały się przynosić zadowalające rezultaty, jednak pech szybko dał o sobie znać. Awaria komputera spowodowała przerwanie nagrywania. Pozostało nam czekać aż uda się odzyskać dane z dysku, na którym zapisane były wszystkie nasze projekty.
Po akcji z komputerem nastroje w zespole nie były najlepsze. Któregoś dnia zalewaliśmy się wraz ze znajomymi w nieistniejącym już pubie „Bar Rock” w Jabłonnie. Paweł powiedział nam, że dostał propozycję od znajomych z lokalnego stowarzyszenia zajmującego się organizacją koncertów. Mimo, że nie mieliśmy nagranego materiału zaproponowali nam wzięcie udziału w koncercie. Oprócz nas w imprezie miały wziąć udział jeszcze dwie kapele. Koncert miał odbyć się za półtora miesiąca, 10 kwietnia 2010 roku. Niestety z powodu tragedii narodowej jaka rozegrała się w tych dniach do koncertu nie doszło. Wszystko wskazywało na to, że na kolejny wolny termin przyjdzie nam czekać do czerwca, jednak impreza została przeniesiona na 8 maja.


Pierwszy gig

Informacja o tym, że nowy termin koncertu nie jest tak odległy jak się spodziewaliśmy zdecydowanie poprawiła nastroje w szeregach Insecure. Dodatkowym zastrzykiem energii było uruchomienie komputera z naszym materiałem. Do koncertu pozostał niecały miesiąc, dlatego postanowiliśmy wykorzystać ten czas na kontynuowanie nagrań. Gitary zarejestrowaliśmy jeszcze raz dbając bardziej o szczegóły. Po tym zabiegu materiał czekał już tylko na ostateczny szlif przed zapisem wokali. Prace wstrzymało nadejście koncertu. Pierwszy gig dał nam całą masę energii a pozytywne opinie ludzi na temat naszego materiału pozwoliły wierzyć, że warto było wylewać pot i łzy na próbach i poza nimi.
Po koncercie zapanowało lekkie rozluźnienie pogłębione przez chorobę Pawła, któremu gardło odmówiło posłuszeństwa. Mieliśmy zatem trochę czasu zanim wróciliśmy do regularnych prób. Chcąc zamknąć pewien rodział w historii zespołu zdecydowaliśmy się zobić generalny porządek w naszej sali co było nie lada wyzwaniem. Na szczęście sprzątanie okazało się bezpieczne dla zdrowia psychicznego i fizycznego, choć na usyfionej wykładzinie niemal odkryliśmy nową formę życia.
Powoli wszystko zaczęło wracać do normy. Wróciliśmy do grania prób i do pracy nad płytą. W między czasie zgłosiliśmy się do legionowskiego przeglądu „Cegła” wykorzystując do tego jeszcze stare nagrania. Wszystko zaczynało zmierzać w dobrym kierunku a najbliższe tygodnie miały pokazać co będzie dalej.
Od czasu powstania Insecure sporo się wydarzyło. Mimo, że historia zespołu nie raz zbaczała z właściwego kursu najwidoczniej ten czas był nam potrzebny i choć powinniśmy zrobić dużo więcej, dziś jedno wiemy na pewno – wiemy dokąd chcemy iść.